sobota, 22 marca 2014

Od Calahalii

Nie pamiętam już ile czasu minęło odkąd odeszła mama. Kiedy jeszcze byłam mała zawsze była przy mnie. Moje starsze rodzeństwo bawiło się ogrodzie a ja chodziłam za mamą. Mówili, że jestem "maminsynkiem". Pewnego dnia mama poszła do lasu i nie wróciła. Dowiedziałam się, że to Zafi ją zabiła. Od tamtej pory byłam zawsze taka samotna. Mimo że miałam brata i siostrę, którzy mnie wspierali byłam sama. Kiedy miałam 1 rok ( co przekłada się na 400 lat ) wybrali mnie, abym poprowadziła w przyszłości watahę. Od tamtego czasu całe moje życie było tylko nauką. Miałam 2 razy więcej nauki niż moje rodzeństwo. Nie bawiłam się w ogrodzie jak inne szczeniaki, musiałam uczyć się, ćwiczyć  i wbijać sobie do głowy że zawsze muszę być idealna. Patrzyłam z zazdrością  przez okno na inne szczeniaki. Królestwo Hidun było dla mnie więzieniem. Moje moce były silniejsze niż moce innych bogów, dlatego nie mogłam przebywać wśród innych wilków. Pewnego dnia pod moje okno podszedł smok Harmonii z Ogrodu. Był taki piękny, wcześniej widziałam je tylko z daleka. W tamtym momencie odkryłam jeden ze swoich darów. Podczas gdy innym wilkom oswajanie smoka zabierało 4 -5 dni ja swojego oswoiłam zaledwie w 2 godziny. Nazwałam go Jaskier. Mój psor, Yhing potępił moje zachowanie. Zasłaniał okna kocami i futrami żebym nie mogła spotykać się ze swoim przyjacielem. Yhing był bardzo surowy, chciał ze mnie zrobić idealną oddzielając mnie od świata.
Yhing wyglądał mniej więcej tak:

 Uważał, że księżniczka powinna być wychowywana w dyscyplinie aby się nie rozpuścić. Moje rodzeństwo odwiedzało mnie codziennie po południu. Razem się uczyliśmy, jedliśmy obiad itp. Mimo to nie wolno było nam było bawić się razem.
W ten sposób minęło mi sporo z życia, codziennie ten sam scenariusz. Kiedy w końcu nadszedł czas, aby poprowadzić watahę byłam przygnębiona. Nawet wtedy, kiedy trzymali mnie na uwięzi przez całe życie i tak bardzo kochałam swój dom. Prowadzenie watahy było przykrym obowiązkiem.  Byłam już idealną, samowystarczalną silną waderą znającą etykietę w małym palcu. Ten dzień o wszystkim przesądził. Kiedy już stanęłam na trawie ziemi Idun poczułam coś, czego nigdy nie poczułam. Byłam wolna. Prawdziwie wolna. Mogłam iść gdzie chcę, robić co chcę, używać magii i jakiś Yhing nie mógł mi zabronić. A więc robiłam to, biegałam, śpiewałam, używałam magii do tworzenia różnych obiektów takich jak : kamienny posąg Jaskiera. Byłam wolna, byłam szczęśliwa. Podczas tej misji odkryłam swoją nową moc. Mogłam zmieniać się w maga. Odkryłam prawdziwą, wolną siebie. Kiedy już znalazłam idealne miejsce na założenie watahy wykorzystałam swoje moce aby uformować kamienne domy, posągi itp. W ten sposób stworzyłam centrum watahy. Nazwałam watahę Watahą Gwiezdnej Drogi. Nie tęskniłam już za Hidun. Nie miałam zamiaru tam wracać  i nadal nie mam. Czekam teraz na pierwsze wilki. Co przyniesie mi czas? Nie wiem. Wiem tylko, że nigdy nie spojrzę wstecz.